Jaka jest Pani szkoła marzeń?
Moja szkoła marzeń intensywnie stymuluje rozwój ucznia. Chodzi o rozwój wszechstronny: intelektualny, fizyczny, społeczny i duchowy. Ten ostatni rozumiem jako wydobywanie z każdego ucznia człowieczeństwa.
Czy przeciętna polska szkoła spełnia te warunki?
Obecna szkoła? W niewielkim stopniu. Nie pozwala na to przeciążony program. Mało jest miejsca na doskonalenie umiejętności, rozwiązywanie problemów w sposób twórczy i rozwój myślenia krytycznego.
Czy to znaczy, że polska szkoła zrobiła krok wstecz?
Niestety, jest w gorszym miejscu niż choćby wtedy, gdy ja chodziłam do szkoły. W tamtym czasie nauczyciele cieszyli się prestiżem, to był zawód zaufania społecznego. Zarobki nauczycieli może też nie były najwyższe, ale wszyscy wtedy zarabiali podobnie, więc nie doskwierało to tak bardzo. Wśród nauczycieli łatwo było spotkać barwne, pociągające osobowości, które pomimo formalnych utrudnień realizowały ciekawe programy swojego autorstwa. Potrafili podążać za uczniem.
Obecna sytuacja jest trudniejsza?
Zdecydowanie. Czy przewodnikiem ucznia i towarzyszem jego rozwoju ma być osoba sfrustrowana swoją sytuacją, biegająca za dodatkowym zatrudnieniem, z niskim poczuciem własnej wartości? To sprawia, że jakość relacji międzyludzkich w szkole jest gorsza. Sami uczniowie też są w bardzo trudnym położeniu. Mają znacznie mniej czasu niż kiedyś na życie społeczne, na realizowanie się poza szkołą lub w szkole, podczas zajęć dodatkowych.
Z czego to wynika?
Po części z powodu coraz większych odległości, jakie muszą pokonywać w drodze do szkoły, ale też dlatego, że materiału do nauki stale przybywa. A ilość w tym wypadku nie przekłada się wcale na jakość. Szkoła nie rozwija kompetencji kluczowych, bo odeszła od tego, co udało się na początku tego wieku – od pracy metodą projektów, autonomii nauczyciela, który może być autorem programów.
Czy w pracach konkursowych będzie Pani szukać pomysłów na przywrócenie tego, co zostało utracone?
W konkursowym scenariuszu sięgamy do odległej przyszłości, a przecież w płynnej ponowoczesności nie można sobie do końca tej wyobrazić przyszłej szkoły – z jej potrzebami i wyzwaniami. Dlatego nie będę szukała wątków z przeszłości, np. kształtowania konkretnych kompetencji. Chciałabym raczej poznać drogę, którą należy pokonać, by polska szkoła zaczęła wydobywać człowieka z człowieka. Rozwój humanizmu w następnych pokoleniach może być ich wielką szansą.
Poszukiwanie tej drogi może nie być łatwe. Jak zachęci Pani potencjalnych uczestników do dzielenia się pomysłami?
Musimy pamiętać, że każda szansa na rozwój i lepszą jakość życia ma swoje źródło w edukacji. Dlatego refleksja nad tym, jak poprawić polską szkołę, to obywatelskie działanie dla dobra kraju.